piątek, 18 listopada 2011

Co słyszysz, kiedy milknie muzyka?

Szanowni Państwo!
Dzisiaj proponuję kawał mięsa. Szczerą prawdę, brud spod paznokci. Jeżeli czytają to dzieci, proszę, żeby odeszły w tym momencie od monitora - nie żartuję.


Gasną światła, bo zabrakło fazy.
Milknie muzyka, bo pianista zapił.
Płowieje i wysycha skóra, bo nikt jej nie namaszcza i nie nawadnia.


Wiem, co się może stać po przekroczeniu Rubikonu. Z czym wielu z pokolenia Pewexu, ale i Pokemonów, zapoznało się być może (?) dogłębnie i boleśnie. Często przychodzi bardzo szybko, zaledwie tuż po dzwonku, co miał serce z konwalii, ale zwiądł. Nie umiejscowię tego w czasie; było, to i tak nadto. 
Nie wierzę, że jest uniwersalne; mówię tylko, że się zdarza.


Należy widzieć to, co powstało pomimo tego, samowolnie, jak swobodnie wieje wiatr. 
To Ono. Uniwersum samo w sobie. Piękne, wsobne, otwierające, szczere, lojalne, płynie w nim moja krew. I nie jest moje, jest dla świata. 





***

powiedziałeś, że On
jest dla ciebie najważniejszy
ode mnie i od ciebie ważniejszy
jestem Jego ostoją i służącą
nauczycielką i praczką
siłą rąk powstrzymuję się
podtrzymuję Go

a jednak
czuję, że hierarchia jest inna
On, ty
długo
długo
nic
cisza
chwilowe spotkanie
chwilowe pożądanie
chwilowe zainteresowanie
mija
i ja


***

już umiem robić COŚ
z pustką
siadam przy komputerze
oglądam film
wzruszam się „Modlitwą do anioła”
(była do mnie, przez krótko)

nie rozsierdzam się (cię)
nie pytam
czuję za to bulgot w brzuchu
zwijanie się tasiemcowych jelit
i mojego wroga – stolca

odurzam się własnym smutkiem
bezdomnością wśród przyjaciół
ich brakiem
czas prześlizguje się po mnie
zostawia przesuszone policzki i fiolet zmęczonych oczu

przeczekuję jak Winnie
a tam gdzieś tańczą rozmawiają kochają się dotykają
szczęśliwi ONI 
z którymi nie mam pokrewieństwa

***

potrzebuję spokoju
potrzebuje spokoju
pokoju w głowie
z głowy mieć cię
problemy
nie
gadaj
nie mów tyle
rób porządkuj w szafkach w półkach
tam tkwi kurz i w głowie kurz tkwi
tkwię tu co jest tam --- nie wiem
coś lepszego spokój mam tam jest
inaczej
tam gdzie mnie nie ma ciebie


"autoprezentacja"

ach przecież rozmawiamy
o boże, jakie to ciężkie
no już mów
jak musisz
ile razy to ja
a ty nie to
a ja właśnie więcej
musisz zrób to
(proszę)
no i lampa i to już nic
nie znaczy
co znaczy
„jesteś mi przecież najbliższa”
-- widzę twoje majtki
podpaski dupę tłuste włosy
(jak stado kóz)
masz dziurawe zęby dłubiesz się
masz krosty dziwnie czerwone na policzkach
gałgany na wierzchu słaby wzrok
kiepskie te obiady co mi dajesz
przecież przebywamy ze sobą
najważniejsze jest przebywanie
nie trzeba tyle gadać gadać no co ty mi możesz
powiedzieć
nic przejmującego o ile nie wygrana w lotka
a co ja myślę
co ja myślę to mam tak głęboko pod skórą
daleko od ciebie chyba że coś myślę o tobie
i to tylko żeby wskazać ci jak wiele jeszcze przed
tobą
żeby mi dogodzić
żeby odcisków nie narobić
i nie wytrzeć rękawa w plamę keczupu


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz