sobota, 31 grudnia 2011

Rok, który mija

Rok 2011, jak tory, wyprowadził mnie na nową ścieżkę. Droga wiedzie przez różnorodne krajobrazy, zagłębia się we mnie, zahacza o innych. 
Ten rok przyniósł tyle, że nie mogę opanować drżenia na myśl o tym, co może przynieść następny. 
W przededniu Nowego Roku myślę, że jestem gotowa na przyjście Nowego. 
Każdej Niewiadomej przyjrzę się przymrużonymi oczami, łapiąc ostrość widzenia. Dotknę, przymierzę, sprawdzę, wrzucę sierść z Jej grzbietu w ogień, by zobaczyć, jak się pali. Wyciągnę dłonie, żeby miała gdzie przyjść, gdzie się ułożyć. 
Nie pohamuję niczego, nie chcę. Łagodnie uchwycę końcówki płaszcza lekkiego, jak muślin i powiodę po omacku w kierunku ciepła i światła. 
Wydaję prorocze słowa, akceptuję wszystko, czego doświadczam. To ja i moje emocje. 
Podchodzę z szacunkiem do tego, co jest mi dane, co było mi dane, bo to część mnie. Nie hołubię, zakładam ozdobny album, przyciskam suche kwiaty i oddaję półce, żeby dźwigała za mnie ten ciężar. 







"List do M."

tych dwoje na fotografii
brakuje mi ich, tak spokojnych
pięknych
w kronice zaginionych
co się nie odnajdą
na czarno-białej kliszy
dotykają skóry
podskórza
łaskoczą się po myślach
które płyną jak muzyka wprost do żyły
opuszki palców pamiętają
to, co było


***

moje ręce potrafią dawać
moje serce dzieli się pozostając jedno
w moim umyśle mnożą się szufladki
moje ciało idzie za mną wiernie
jak pies
zabiorę siebie w dalekie strony
przeżywania


***

odkrywam ogród za wysokim murem
pełen chwastów
z nienazwaną plątaniną pnącza
coś tam rosło kiedyś wybujałe
rozpoznasz bo
suche trawy ścielą się gęsto
nie znam się na roślinach
ale wiem, że wszystko
potrzebuje światła i miłości
z jaką płynie woda


***

z czystej kartki papieru
składam figurkę
chaos załamań i cieni
ukryte krawędzie rodzą kształt
odwracasz ją kilkakrotnie i dopiero widać
czym się stała


***

drżenie na myśl
że oto staje przede mną Niewiadoma
wobec niej
zachwycona ja
dotykam mglistej tkaniny
i wtedy
nabiera moich kształtów


***

vivi sekcja
nie zostawia wiele do myślenia
pokroiłam na części i poddałam analizie
każdy włos i jego brak
co by tu jeszcze…
całun gotowy
niechaj płonie


***

ten czas
kalejdoskop słów i wrażeń
kawałki szkła wrzucone w wir
w odpowiednim świetle
dadzą nową jakość

czwartek, 29 grudnia 2011

Sztuka bezdomna

Wczoraj po wystawie "Bezdomna sztuka" w Galerii Nizio całkiem spontanicznie, nieoczekiwanie i z entuzjazmem zostałam zaproszona do współudziału w odczycie poezji. 
Odbył się on w miejscu nieodległym - w tej samej bramie, wystarczyło obrócić się na pięcie - klubokawiarni Paryż.
Mam nadzieję, że zdjęcia nadejdą niebawem, na cito dysponuję tylko nagraniem miernej jakości.
Odczyt odbył się poprzez nowe media - z telefonu komórkowego, który funkcjonuje jako USB i akurat zawierał pliki z wierszami... Tak, na pamięć znam tylko niektóre swoje haiku... a i to nie... cóż. Mam nadzieję, że zaszczycą mnie kiedyś Inni z lepszą pamięcią, którzy powtórzą me słowa z głowy... byłoby cudownie.
W każdym razie, chciałam z tego miejsca podziękować Pawłowi Wolańskiemu za zaproszenie na to artystyczne wydarzenie oraz Pawłowi Troczyńskiemu, współorganizatorowi, za poprowadzenie i wprowadzenie. 
W oczekiwaniu na zdjęcia powiem tylko, że bardzo (sic!) spodobał się poniższy zestaw wierszy:


"Pragnienie"
"Komentarz do"
"Rozpruwanie"
"od-prężanie"
"Już nie ten sam"
"*** (o tylu rzeczach rozwodzić się można)"


Poza tym, odbył się "odśpiew" Wyprawy a capella, nie licząc mojego buta wystukującego rytm. 
Poradziłam sobie.
:)



fot. by A.Trafimava


To linki do stowarzyszenia zajmującego się tym i innymi projektami:





sobota, 24 grudnia 2011

Konkursowo

Mozaika nie śpi, Mozaika czuwa. 
Tylko Mozaika jest w stanie wymienić film w aparacie cyfrowym.
Tylko Mozaika jest w stanie polizać swój łokieć.
Mozaika potrafi nalać wody do sitka.
Mozaika wie, jak żyć, panie premierze.
Pies mozaiki na komendę "poproś" mówi: "poproszę".
Mozaika wchodzi dwa razy do tej samej rzeki. Zawsze.






piątek, 23 grudnia 2011

Sobie naprzeciw


Kot miedzeszyński razu pewnego stał w oknie,
Nie długo tam dane mu było zostać.
Won stąd! - rzekła złowroga mu postać,
Teraz na pewno smutno gdzieś moknie.




"Sobie naprzeciw"


weź za rękę
weź do tańca
weź mnie w życie

niech mi serce
nie przymarza
do podszewki

zróbmy krok w przód
jak Bóg każe
należycie

ze mną, wiesz, że
nie zabawa
nie przelewki

pod chmurami
jest dla dwojga
miejsca dosyć

można tonąć
w srebrze jezior
bez pamięci

wiesz, nie lubię
wersem smętnym
o nic prosić

wolę sobą
po horyzont
cię wypełnić

jak zwierciadło
po gościńcu
obnoszone

w którym jasne
słońc promienie
rosną w siłę

postaw siebie
naprzeciw mnie
w drogi pyle

postaw siebie
naprzeciw mnie
czy aż tyle?





Odkrywam dla siebie Koftę, przesiewam przez siebie i wydaję na świat. 
Mam nadzieję, że Wam się podoba.
Ze szklanką ginu w dłoni...
K.J.L

Wesołych i jakich chcecie :)


Przepis na Gin wg. K.J.L

1. Frugo białe 
2. Gin Lubuski
3. Kinley original

(proporcje dowolne w zależności od chęci osiągnięcia odpowiedniego efektu: 
więcej nr1 - bananowo-kokosowo-ananasowo-liczi słodycz
więcej nr 2 - to, co Tygrysice lubią najbardziej
więcej nr 3 - ucieczka w taniochę)


Zaczynam wedle słów poety powyżej, myślę, że wystarczy...

czwartek, 22 grudnia 2011

Śmierć na pięć - Grzegorz Ciechowski RIP (2001)



"Śmierć"

W blasku słońca brzytwa łyżwy
Laska Mojżesza wobec lodu
Muzykę przecina skalpel wiadomości
Umarł jeździec Polihymnii

Biel chmur nadciąga z Torunia


środa, 21 grudnia 2011

The Essentials

"The Essentials"


Everything about you I need to take for granted
Words written on internal ring alone
What's essential is
Hidden from the eyes
You ask me if I ever regret
That when I breathe
It sometimes hurts
You ask if looking ahead
I see more than just
Fading into black


Spinning, falling, flying, rolling
Running, lying, inevitably loving


Rough paths are leading me
Indirectly forward
Wondering, just wondering if
What's essential
Isn't said loud and clear
You ask me if I do regret
Drifting God knows where
So humane, so close to veins
My love insane, insane





wtorek, 20 grudnia 2011

Cięte słowa - wyróżnienie w konkursie Namida

Triumfy Króla Niebieskiego!


To w świecie chrześcijańskim.


A u mnie...
niewątpliwie powód do radości - dostałam wyróżnienie w konkursie na haiku. 
Jeden wiersz znajdzie się w tomiku - znajomych i przyjaciół Królika zapraszam do zerknięcia TU


Also, wygrał "Zmierzch". 








"Zmierzch"

Wieże w karmazynową
przyoblekły się łunę
Latarnie zachodzącego
słońca nad miastem

poniedziałek, 12 grudnia 2011

Symfonia stukaniem


Między częściami symfonii nie ma miejsca na brawa. Jest cisza, oczekiwanie. Można się zastanawiać nad tym, co było i wyobrażać sobie to, co będzie. W symfonii zmienia się tempo, kompozytor pragnie zaskoczyć czymś widownię, raz pogania, potem zwalnia, proponuje zgrabny piruet. 
A teraz wyobraźmy sobie, że nikt nie słucha tej symfonii. Szkoda.
Nie ma kto docenić kunsztu, skomentować usterek. Nic to.
Piszą się przecież następne Symfonie i Koncerty, jak to w życiu. 






"siostrze"


śnisz mi się często
nie odeszłaś
nawet mieszkasz
w mojej szafie

zadziwiające,
jesteś mi bliższa
niż za życia
w tysiącach rzeczy
i przeczuć

o, jak ja Ci zazdroszczę
wolności
od wyboru
co dzień na nowo


"siostrze" (II)


śnisz mi się często
i ostatnio
sprzedałaś mnie
na odprawie granicznej

śmiejesz się
to wspaniale, to dobrze
bo ja
...


"siostrze" (III)

wiesz,
teraz przez ciebie
śni mi się śmierć mojej krwi

mojego ciała
połowy ducha
moich oczu i nosa

i siłą powstrzymuję się
by nie sprawdzić tętna
czy śpi


"siostrze" (IV)

tak, zalęgłaś się
w moich snach

przez dzień jakoś cię mniej
bezpiecznie (?)

ucieleśniasz naturę
bezwzględne jej prawo
do niespodzianki

a my
my – ludzie – ja – Kain
przecinamy serca
powolnym pasmem autostrady

więc ty
to także ja
spotkamy się na drodze
będę drzewem
w które ty uderzysz



"siostrze" (V)

wiem,
że cię nie oswoję
że czym chcę,
mogę machać
ręką, piórem, młotem

wszystko jak
dit
grudka ziemi
o dach wysokiej komnaty
stuknie cicho

sobota, 10 grudnia 2011

Bez światłocienia


********************************************************************************

"Bez światłocienia" 

znikasz ze swoich trzech wymiarów
w płaską jak deska fotografię
nie mogę zrobić kopiuj wklej
byś znów się pojawiła

zostały setki płaskich zdjęć
lecz brak już światłocienia
co byłby w stanie ciebie objąć

gdzie teraz jesteś
tylko blask
oślepia i przewierca
moje wyobrażenia


"starsza"

powoli będę tracić ciebie
schowasz się za lustro
w książkę, w zamknięte wieko od pianina
powisisz ładnie w ramce
poleżysz w albumie

a wszystko to

horyzontalnie
w pozycji trudnej do działania

powoli niezachwiane prawa
nie będą mogły ciebie dotknąć
ulegnie tobie grawitacja
prawo do zmarszczek
i nie doświadczysz końca świata
i lęk przez sen o jedno z dzieci
już nigdy ciebie nie obudzi

a widzisz, być może ja
dożyję osteoporozy, VII RP, ślepego zaułka
i będę stara
stara stara
starsza od ciebie
po raz pierwszy

środa, 7 grudnia 2011

Dear M.


Sezonuję te wiersze, właściwie nie ma dobrej chwili, żeby je upublicznić. 

"Everything is everything, what is ment to be, will be,
after winter comes spring..." - nawet, jeśli się o tym wie, trudno zyskać odpowiednią perspektywę. 

Kobiecie - Motylowi



***

czuję ciepło twoich perfum
bardzo dobrych i trwałych
jakbyś wpadła przed chwilą
zostawiła włos na obiciu sofy
rzadki zapis DNA
i sweter w kolorze bakłażana
do oddania przy następnej okazji


***

wyszłam przed ciebie
bo życie jest zawsze przed śmiercią

schowałam dywan za szafę
wyciągnęłam na wierzch wszystkie ciuchy
wietrzę

samotniejszą własną drogę




niedziela, 4 grudnia 2011

Poema XXI - Świat Miłosza

Wernisaż w ascetycznie zaaranżowanej przestrzeni Muzeum Etnograficznego 3.12.201.
Poema XXI - Świat poezji Miłosza, gdzie dołączyłam z "Pustym pokojem" we wspólnym albumie inspirowanym serią "Poema naiwne". 
Opis wystawy i wydarzenia TUTAJ.


Muzyka towarzysząca wystawie, autorstwa Mieczysława Litwińskiego, po prostu urzekała. Pełna kontemplacja, skupienie na dźwiękach, które były niezwykłe, niezwyczajnie wydobywane z gardeł, kieliszków (sic!), harmonium i wiolonczeli. 
Miły komentarz od jednego z Czytelników uzupełnił wrażenia. 


Niecodzienne wydarzenie. Zbieram w sobie tamte obrazy, bo inspiracji zaczerpnęłam garściami. 


Poniżej zdjęcia z tego wydarzenia.











poniedziałek, 28 listopada 2011

Welcome into my world

***

Czy to lustro jest czy tafla
przeciętego wzdłuż jeziora
nieprzeciętną regularność
nosi ran do wyleczenia

Nie pamiętam, kiedy wstaję,
co zamknęło dzień poprzedni
gniew, mijanie znaczeń, rozpad
chleb szarawy i powszedni

Tchu wziętego w płuca brak -
nie wcześniej, niż powinno
wynurzenie z niezwykłości
tworzy wartość nową, inną

Nie zostanę w jednym miejscu
nazbyt długo, możesz ze mną
wyspy płodzić wulkaniczne
w tym równaniu z jedną zmienną

Klucz do bramy, do pokoju daję
- wizjer w kształcie teleskopu
do badania ciał astralnych
zimna blaszka stetoskopu

Czy to lustro jest czy tafla
przeciętego wzdłuż jeziora
ponad wodą czas zatrzymać
nasza, nie Demiurga rola.


niedziela, 27 listopada 2011

For my Friend




"Away from reality"

Me, myself and I don’t want to let you down
In every second I’ll try not to leave it drifting
Away from reality

Please, tell me you know I’m not lying
It’s just my weakness that speaks so loud
Without any of you I’m breaking apart
Sandy land collapses under my feet
Sucking me with a baleful hiss

Please, tell me you know
That my intentions are the purest
And you believe I want to stay
Not so far from reality

What I need is a hand stretched wide
Not a rocky hard fist
Hold me close and I’ll try to be
Not so far from reality

Me, myself and I say thank you
For your company


sobota, 26 listopada 2011

widoki

"Hangman"

Mijały uparte dni
milczenie o tym, że znikamy

Obrót na pięcie jeden, drugi
powoli zmieniał serce w kamień




***

zawisnąć w pół kroku
nad oceanem
ma dużo uroku
tyle
co widok z szubienicy

środa, 23 listopada 2011

Silva rerum

I'm still young
I'm still naive
And I know that you know
I don't know much about the industry
And I don't trust you yet,
So don't expect me to eat.
Cos I'm so tired of
Never being taken seriously.



Laura Marling




***

po co się idzie do apteki
kto to jest listonosz
ile mamy pór roku
bo moja ulubiona to kwiecień
blue black i żółty

gdybyś wróciła mamo
zapytam dlaczego tak długo
bo czekam tyle, wiesz
i jest mi smutno


                                 - dla Dominika i Jego Mamy 



Wypis z lektury

"Pośród wielu cech niezbędnych u muzy Lou miała zdolność rozpoznawania niezwykłych ludzi, którzy panicznie się bali, że są z w y c z a j n i  i przekonywała ich o ich roli wybrańców."
Francine Prose "Żywoty muz"

Potrzebuję muzy. 




wtorek, 22 listopada 2011

Stu-po(s)t - 2003-2004-2005- 2006?

Zastanawiam się, czy jeszcze do czegoś, oprócz niewymiernej wartości utworów "literackich", potrzebne jest idealizowanie? Hm... po bardzo krótkim zastanowieniu, mówię stanowcze Nie. Nie, zupełnie do niczego, zapamiętajcie, dziatki. 




***

wiesz, że
się nie rozkruszę
nie zsypię jak gąbka
starej wykładziny

twoja tak piękna obecność
dla mojej
to kanion dla echa
to Fidiasz dla talentu

jedno istnieje swobodnie
                         bez drugiego

lecz nie tworzy nic powyżej
świadomości bytu




Może te słowa powinny się dłużej sezonować? Zastanawiam się, czy opisują coś obiektywnego? 
Pod zaimek należy podstawić w myślach dowolne imię - spróbujcie? Daje radę? Nie? Tylko jedno pasuje najbardziej? A może tamto już nie pasuje, a pasuje nowe? Nowe imię dla nadziei, nowy kanion dla echa, Fidiasz dla talentu? 
Literatura jest ponadczasowa - nie twierdzę, że "to" jest literatura. Niemniej jednak, nie powinno być mi wstyd (trochę się jeno dziwię), że wpadłam na to wcześniej. Cóż, nie jestem w stanie przewidzieć, "kędy wieje wiatr".



***

stepowego wilka
połknęła trawa
jak się połyka kluski
jednym chlup
i tylko białe farfocle z ogona
zakołysały się spazmatycznie
w grubych ustach ziemi
- wielkie podciśnienie
i już nie zobaczymy wilka ze stepu
chyba że
w bajce najtrwalszej
ludzkiej pamięci



"Komentarz do"


Za bliscy by się sobie przyśnić
Zbyt obecni aby tęsknić
-          kupiłam nową pościel
i znów leży w niej doczesność

Najświętsza Panienka w potoku sztucznych kwiatów 


Prawda, jakie to aktualne? Mogłabym zacząć pisać do "Porad Pani", albo "Sercem Wyznane". Nie śmieję się, wierzę w to, co piszę (w lirykach, znaczy). W każdej minucie, wierzę święcie i niezłomnie. 


"An Alloy"


you said
we were like an alloy
where one ends
other begins to shine
one shine

you were amused
feeling so comfortable
so natural beside me
like twin towers
of body and mind

so did I

so was I

sometimes being
you-and-me
an infinite creature

Sometimes - dzięki temu (czasem) zbliżamy się do absolutu ze świadomością, że ta kula leci ma elipsoidalną, bardzo długą trajektorię... To sformułowanie ma sens? Nie znam się na broni.
Potrzebuję błogosławieństw. Przyjdźcie kłaść ręce na mą głowę.





poniedziałek, 21 listopada 2011

99 (2003/2004)

"K. tu była"




Jak to dobrze, że można z perspektywy czasu cieszyć się. Wydaje mi się, że żyję już drugie stulecie, a przede mną najmniej ich pięć. Spopielona wańka-wstańka. Tryskam energią i "mam wystrzałową wyobraźnię". 






"Apel do masochistów"

weźmy kiedyś w przypływie pomyślunku
cały szereg rzeźbionych w lenistwie chwil
bo teraz żeby znaleźć się poza zasięgiem
trzeba na prawdę umieć zaplanować
że nas nie ma
i nie wystarczy wyjść
i nie wystarczy pójść
i tak po prostu przed siebie iść
lecz trzeba każdemu z osobna napisać list
że z przykrością zawiadamiamy
bo od dnia tego i tego
do odwołania
jesteśmy umarli dla świata
i że zapewniamy o naszym uczuciu
gorącym przywiązaniu do teraźniejszości
lecz z pobudek osobistych
o których w pośmiertnym wydaniu autobiografii
poszukujemy pępka ziemi
i nie spieszymy się na autobus w nieznane
który i tak nas dopędzi, a może wyminie i nie zauważy
kto wie, kto wie, co będzie
i weźmy ciepły koc i wino
a ognisko zapisze nasze kroki konstelacją nowej mitologii
uciekając dymem do gwiazd



"od śmierci do życia"

już wiem
co pokutuje
co tak boli nie boląc stale
co czyha i zagraża równowadze

to sytuacja bez końca
zawieszona w niedopowiedzeniu
stąd zastanawiam się nadal
i błądzę
to toksyczna substancja
narkotyk o spóźnionym działaniu
podany mi jak dogmat
przez nieosiągalnego guru
to moje domniemanie
o przypadkowym spotkaniu
jeszcze kiedyś
i pytanie
co usłyszę w ciszy
co usłyszę w sobie
rozdrapywana rana krzyku
to właśnie pokutuje

a tu...

dzwonek do drzwi – to Ty przyjacielu – kocham Cię




 "join-venture"

dzisiaj
choć ciało nienagannie podatne
było na sonograf widoków pożądanych
w sposób naturalny
rozgięłam je twardą ręką
ustawiłam w pionie
cóż to
żandarm na straży
samokontrola bez brewerii
przywołanie do porządku
bardzo irytujące
korygowanie zachowania
nie nie nie
chyba to nie ja

a może tak się zaczyna
alkowiana konstytucja



"Rozpruwanie"


synonimy
a bliskoznaczności
to niuanse słownikowe
bzdury możnaby rzec
jednak są
jak między nie boję się
a chcę
zieje spadania studnia
jak między nie lękam się
a pragnę
rośnie gęstwina zażaleń
jak między nie sprzeciwiam się
a dążę

dlatego wymagam od siebie
wiedzy rozprutej na podszewki
czy postępuję z pewnością
czy tylko z pewną siebie odwagą

niedziela, 20 listopada 2011

Przy stole

Historie z życia wzięte. 



***

lepiej już skłam
powiedz
"jak miło, że dzwonisz"
i jeszcze "co u Ciebie?"
przyzwoicie
zachowaj się wobec mnie

starym wrogom
mówimy "dzień dobry"
przez zaciśnięte zęby
i z zaciśniętą dupą


***

wyćwiczyłam się
w oddychaniu jednym płucem
w oczekiwaniu aż drugie
rozkurczy się
wiem już
nie umiera się z jednym
płucem
nie umiera się nawet
bez dwóch
wtedy, gdy trzeba
rosną spod pach skrzela
siedzimy w błocie
jak żaby
czekamy na wiosnę

---

teraz ćwiczę
drogę ewolucji


***

znalazła się dla mnie
odpowiednia metafora
zostałam
rurą
w boskich organach
upust przez dwie dziury
przybliżył mnie
do siebie

piątek, 18 listopada 2011

Co słyszysz, kiedy milknie muzyka?

Szanowni Państwo!
Dzisiaj proponuję kawał mięsa. Szczerą prawdę, brud spod paznokci. Jeżeli czytają to dzieci, proszę, żeby odeszły w tym momencie od monitora - nie żartuję.


Gasną światła, bo zabrakło fazy.
Milknie muzyka, bo pianista zapił.
Płowieje i wysycha skóra, bo nikt jej nie namaszcza i nie nawadnia.


Wiem, co się może stać po przekroczeniu Rubikonu. Z czym wielu z pokolenia Pewexu, ale i Pokemonów, zapoznało się być może (?) dogłębnie i boleśnie. Często przychodzi bardzo szybko, zaledwie tuż po dzwonku, co miał serce z konwalii, ale zwiądł. Nie umiejscowię tego w czasie; było, to i tak nadto. 
Nie wierzę, że jest uniwersalne; mówię tylko, że się zdarza.


Należy widzieć to, co powstało pomimo tego, samowolnie, jak swobodnie wieje wiatr. 
To Ono. Uniwersum samo w sobie. Piękne, wsobne, otwierające, szczere, lojalne, płynie w nim moja krew. I nie jest moje, jest dla świata. 





***

powiedziałeś, że On
jest dla ciebie najważniejszy
ode mnie i od ciebie ważniejszy
jestem Jego ostoją i służącą
nauczycielką i praczką
siłą rąk powstrzymuję się
podtrzymuję Go

a jednak
czuję, że hierarchia jest inna
On, ty
długo
długo
nic
cisza
chwilowe spotkanie
chwilowe pożądanie
chwilowe zainteresowanie
mija
i ja


***

już umiem robić COŚ
z pustką
siadam przy komputerze
oglądam film
wzruszam się „Modlitwą do anioła”
(była do mnie, przez krótko)

nie rozsierdzam się (cię)
nie pytam
czuję za to bulgot w brzuchu
zwijanie się tasiemcowych jelit
i mojego wroga – stolca

odurzam się własnym smutkiem
bezdomnością wśród przyjaciół
ich brakiem
czas prześlizguje się po mnie
zostawia przesuszone policzki i fiolet zmęczonych oczu

przeczekuję jak Winnie
a tam gdzieś tańczą rozmawiają kochają się dotykają
szczęśliwi ONI 
z którymi nie mam pokrewieństwa

***

potrzebuję spokoju
potrzebuje spokoju
pokoju w głowie
z głowy mieć cię
problemy
nie
gadaj
nie mów tyle
rób porządkuj w szafkach w półkach
tam tkwi kurz i w głowie kurz tkwi
tkwię tu co jest tam --- nie wiem
coś lepszego spokój mam tam jest
inaczej
tam gdzie mnie nie ma ciebie


"autoprezentacja"

ach przecież rozmawiamy
o boże, jakie to ciężkie
no już mów
jak musisz
ile razy to ja
a ty nie to
a ja właśnie więcej
musisz zrób to
(proszę)
no i lampa i to już nic
nie znaczy
co znaczy
„jesteś mi przecież najbliższa”
-- widzę twoje majtki
podpaski dupę tłuste włosy
(jak stado kóz)
masz dziurawe zęby dłubiesz się
masz krosty dziwnie czerwone na policzkach
gałgany na wierzchu słaby wzrok
kiepskie te obiady co mi dajesz
przecież przebywamy ze sobą
najważniejsze jest przebywanie
nie trzeba tyle gadać gadać no co ty mi możesz
powiedzieć
nic przejmującego o ile nie wygrana w lotka
a co ja myślę
co ja myślę to mam tak głęboko pod skórą
daleko od ciebie chyba że coś myślę o tobie
i to tylko żeby wskazać ci jak wiele jeszcze przed
tobą
żeby mi dogodzić
żeby odcisków nie narobić
i nie wytrzeć rękawa w plamę keczupu