niedziela, 19 czerwca 2016

SajensFiksacja

To niemożliwe. To po prostu niemożliwe - pomyślała. Obserwowała ich cały czas. Na podłodze, na wiekowym, nieco wyblakłym dywaniku w różowe różyczki rozłożyła klocki do budowy miasta. Na wysokości wzroku drzwi biblioteczki puszczały skośne oczka słojów. Ciemne, jak u Azjatki. Nisko ścieliło się linoleum w niejasnym kolorze zamarzniętego jeziora - tam się nie siedzi, bo można złapać wilka. Nogi. W tym wieku widzi się ludzi głównie do pasa i ciut powyżej. Tylko że nogi jeszcze niewiele zdradzają. Dopiero twarz.
Kiedy patrzyła na ich twarze myślała to swoje "niemożliwe". Niemożliwe, żeby byli tak starzy. Małe dzieci mają młodych rodziców, takich wesołych, co gdy chodzą do pracy, zostawiają córeczki w przedszkolu, potem odwiedzają znajomych i rodzinę, jedzą obiady z dziadkami, szybko biegają i nie chrapią tak okropnie.
Niemożliwe, więc to oszustwo. Z pewnością dla jej dobra, bo przecież nie na złość. Ale oszustwo!
W malusieńkim mieszkanku nie ma zbyt wiele miejsca, nie ma miejsca, żeby się schować i ukryć - oprócz miejsca za drzwiami łazienki. Tam! Tam się coś zmienia, ukrywa przed jej wzrokiem, kiedy nie da się wejść. Tylko czeka.
Nad klockowym miastem zapada zmierzch. Ptaki w jej lokach kołują coraz niżej i niżej, opadają okiennice w sklepach i aptekach. Siusiu.
Drzwi zamknięte, ktoś jest w środku. Dziurka od klucza pusta.
Mama i tata siedzą na brzegu wanny zwróceni do siebie. Jacy uśmiechnięci. Tata dotyka miejsca pod brodą i jednym ruchem ściąga gumową maskę. Nie ma siwych włosów, nie ma zmarszczek ani orlego nosa. Patrzy bystro niebieskimi oczami, uśmiecha się i ucisza chichoczącą mamę. Bo usłyszy - mówi.
Niemożliwe.

sobota, 18 czerwca 2016

Ta druga ja

Z drugiego brzegu do mnie woła
Ta druga ja
Unosi brew zwodzoną czoła
Ta druga ja
Przegląda w wodzie swoje sny
Ta druga ja
Nie mogę dłużej bez niej żyć
---
Konewką wlewa mi do oczu 
Strumienie świadomości
Pod skórą żłobi labirynty
I pędzi nimi ciągle w prawo
Jest we mnie
Czuję jej lekki krok

Z drugiego brzegu...

Kontrastem płynie w moich żyłach
Bez znieczulenia ze mnie kpi
Po jednym wyciąga z miast mych cienie
Szalenie pięknie ze mną gra
Jest we mnie
Czuję jej lekki krok

Z drugiego brzegu do siebie wołam
Ona to ja
Unoszę brew zwodzoną czoła
Ona to ja
Przeglądam w wodzie swoje sny
Ona to ja
Bez siebie przecież nie mogę żyć