wtorek, 1 listopada 2011

Białko intelektualne - 2003

Grafomański kawałek prozy - jedna dobra metafora. Czyli o tym, jak umiejętnie wyjaśnić sobie, że ma się nierówno pod sufitem.


Piątek

Codziennie budzę się z jednym marzeniem – mieć poukładane w głowie. Ale ponieważ marzenie to, i tu przychylam się do stwierdzenia, że marzenia raczej się nie spełniają w takiej, jakbyśmy chcieli, postaci, wobec czego nie spełniają się wcale, nie zamienia się w rzeczywistość, znajduję niejakie pocieszenie wyszukując przeszkody natury społecznej, genetycznej lub uwarunkowane czymś jeszcze innym. Nie pozostawiam jednak tego, przyznaję, szczytnego celu ułatwienia sobie życia poprzez ustanowienie porządku pod własnym sufitem przypadkowi, a jakże! Myślę o tym, stosuję różne techniki rozwiązywania problemów, słucham rad mądrych ludzi. Z nich najtrafniejszą wydaje mi się ta, że za dużo nad tym wszystkim myślę. Ta prosta rada nie zadowala mnie, albo może nie potrafię z niej skorzystać. Jakaś skaza. Coś oprócz genów, co koduje białka intelektualne, musiało w niewyjaśnionych okolicznościach ulec potwornemu wypadkowi. Ach, wyobrażam sobie, jak po moich wnętrznościach jedzie rozpędzony pociąg i zatrzymuje się dopiero na truchle pięknie ulożonych, skompletowanych łańcuchach mojego białka intelektualnego, które uprzednio stratował pod kołami... 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz