piątek, 31 marca 2017

Prześlizgnięcie

Podróżuję z hukiem.
Gdy jestem tu (tam), nie wiem, że tam właśnie jestem. Wszystko i ja - w czasie teraźniejszym i dokończonym. Żyję tylko takim światem, który słyszę i widzę. Głosy dochodzą płaskie i dosadne, sięgają mojej głowy i tylko ona jest ważna. Ona ma władzę i przez nią myślę. Jest bezpiecznie (?).
Skąd wtedy wiem, że jest bezpiecznie? Drogą wi-fi dochodzą do mnie te płaskie głosy w jednym tonie. Nie wyłamuje się żaden z harmonii płaskich tonów.
Podróż zaczyna się nagle.
Nagle zmienia się "wiem" w "nie jestem pewna", nie widzę konturów, cienie zlewają rzeczy w jedno, albo światło zalewa wszystko w jedną jasność. Czuję ucisk na każdy skrawek ciała - zaczyna się od głowy, która traci władzę. Staje się kaszą i kisielem. Ciało wlecze się w kisiel za nią, jak bezwładna pacynka. Już nie ma przewodnika, lezie, jak stado błędnych owiec, becząc i drżąc.
Podróż to pokonanie granicy.
Czuję, jak na gumie przechyla się to "ja stamtąd" za granicę do "ja skądinąd". I już tej gumie nie ma końca, już mnie grawitacja "skądinąd" gnie szalenie i bez pardonu. W "skądinąd" biegun.
Jeszcze głowa myśli myślami "stamtąd" i widzi przepaść pod sobą, każe ciału drżeć coraz bardziej, może się opamięta i wróci. Nie wraca.
Podróż to inne.
Czuję, że urodziłam się przez wąskie gardło i wszystko tak cholernie boli. Jeśli świat był cieniem, teraz razi ostrym światłem. Jak tonął w jasności, przestaje odbijać się od płaszczyzn i gubi się w cieniu. Jestem wywrócona. Zmęczona tą podróżą, rozdygotana i płynę.
Poślizgnęłam się nad krawędzią.


poniedziałek, 13 marca 2017

Bezbrak

Jestem niezadowolona z siebie. Czuję, że panuje bezbrak obłędu potrzebnego, żeby żyć pełnią życia.
Czy to coś, to pasja? Zaufanie do siebie? Zaangażowanie się do cna? Nie rozrzut po ziemi, tylko rzut do celu.
Pływanie żabką po wierzchu, żeby być jednocześnie i nad i pod. I wiedzieć i czuć wodę. Wkurza mnie to.
Nie chcę się topić, ale może trzeba?

sobota, 11 marca 2017

Kosmos to porządek

Porządek, spokój, oddalenie i perspektywa. Samotność, odwaga, zatopione dźwięki.
Odczuwam dużą potrzebę kosmosu. Czytam o nim, słucham go, maluję.
Kosmos to porządek - wydaje się, jakby gwiazdy, planety, asteroidy, czarne dziury, pył płynęły gdzieś bez planu i bez celu. Powtórzyć ten układ, odtworzyć go wydaje się arcytrudne. Nie to samo, co użyć wzoru pozostawiając pod niewiadome. Zgadza się więc, że trudniej dosięgnąć porządku, niż znaleźć się w chaosie.
Chaos jest we mnie, ale i kosmos jest we mnie.
Wystrzelone cząstki Pierwszego są mną. Tak ciężko pozbierać z nich całą mozaikę.