niedziela, 9 września 2018

Fala za falą


Mija dwunasta doba od mojego porodu, o którym oprócz rodziny i znajomych, słyszała cała Polska. Co tu dużo mówić... uwielbiam jeździć koleją :)

Przygotowania do porodu zaczęliśmy razem z P. na długo przed terminem. Szkoła rodzenia, czytanie książek i forów, spotkania z doulą i kurs hipnoporodu i część własnej pracy terapeutycznej - poświęcałam na studiowanie, myślenie i odczuwanie każdą wolną chwilę, a szczególnie zatopiłam się w temacie po przejściu na zwolnienie w pracy.

Zależało mi, żeby "posiąść" ten proces całkowicie - poznać fizjologię, zmiany w psychice... Moja pierwsza ciąża i poród przebiegały bez takiego przygotowania, a doświadczenie zamiast dać mi siłę, podkopało wiarę w siebie i własne kompetencje jako matki i kobiety na długie lata. Ale to już przeszłość :) Odkąd zaczęłam drogę "do siebie", te doświadczenia stały się tylko wspomnieniem.

Teraz zaufałam sobie, wzrosłam w siłę, dopuściłam do głosu wszelkie uczucia i sprawdzałam w sobie, na co mam zgodę, a na co nie. Na szczęście, ciąża przebiegała fizjologicznie poprawnie i bez komplikacji. Przygotowywałam się na poród w Domu Narodzin, gdzie dostałam kwalifikację na początku 36 tc. Chciałam naturalnego, niezmedykalizowanego porodu, w którym nikt i nic nie będzie mi przeszkadzać. Przy mnie miał być P i doula Julita.

Z biegiem czasu odczuwałam coraz więcej spokoju, wiary w siebie, dziecko i P. Oczekiwałam tylko na decyzję małej, żeby dać nam się poznać.

I kiedy to się wydarzyło nie czułam bólu, tylko przemożne fale przepływające przez ciało, obezwładniające i dzikie. Słuchałam, co do mnie mówią, a raczej śpiewają, bo wraz ze zmianą stanu i przechodzenia kolejnych etapów, zmieniały się dźwięki, jakie wydawałam. Nie istniało dla mnie nic, oprócz tego głosu. Byłam w transie, w swojej przestrzeni, do której, jak przez mgłę i ciemność, docierał delikatny dotyk rąk P., jego cicha i budująca zaufanie obecność. Wzruszam się na samą myśl o tym człowieku, naszej więzi i cudownych wydarzeniach, jakie jeszcze mocniej cementują naszą relację.

Mój plan porodu spełniony – żadna interwencja medyczna nie miała miejsca, rodziłam w dowolnie wybranej pozycji, wydawałam dźwięki, które pomagały mi rodzić. Nie parłam w II fazie porodu, więc nie czuję prawie żadnych dolegliwości. Co prawda nie miałam na podorędziu wanny czy poduszki sako ;) ale były kolana i ręce mojego męża.


Ze względu na okoliczności sami przyjęliśmy naszą córkę na świat, mała wyskoczyła na ręce taty – po chwili dołączyła nasza kochana Julita, a dookoła zebrali się pomocni, przyjaźni ludzie. Zastrzyk endorfin spowodował, że śmiałam się w głos ze szczęścia :) Wyobraźcie sobie tylko, że jeśli wcześniej mieliśmy do siebie zaufanie, a w siebie wiarę, to teraz przepełnia nas oboje Siła godna bogów :)

Wszystkim Wam i każdej rodzącej kobiecie życzę tak wspaniałych przeżyć, spokoju, opanowania i wsparcia ze strony bliskich.




LITERATURA dla przyszłych rodziców:

"Rodzić razem i naturalnie" I.Chołuj

"Nie tylko chusta" M. Bialik

"Odkrywam macierzyństwo" P.Agrawal

"Po prostu piersią" R.Gill, M.Tracey

"Mundra" S.Szwed

"Potrzebna cała wioska" A.Stein, M.Stańczyk


FILM:

"Birth as we know it"


Link do DOULI Julity Księżyckiej: kolibry.pl
"Doula (czyt. dula) wspiera drugą kobietę i jej partnera w czasie ciąży, porodu i połogu; najczęściej sama jest matką."



HIPNOPORÓD:

kurs u Beaty Meinguer






2 komentarze: