środa, 16 października 2013

Grawitacja

Nawet, jeśli nie przyznasz, że tak jest - chcesz.
Chcesz, żeby ktoś wyszedł dwa kroki w zimno, pustkę i przeraźliwą ciszę po to, żeby cię znaleźć i wciągnąć znów do ciepłego łona. 
W całym kosmosie, wobec majestatu ludzkiej myśli, postępu technicznego, rozwoju ekonomicznego dalej ratuje nas odruch współczucia - jesteś taki, jak ja, więc nie dam ci zginąć. Taki, jak ja - jesteś mną.
Im większy świat, im dalej od stacji, tym większa niepewność. 
Czy jest tam kto? Czy jest tam kto?
Chcemy, by do nas - z nami - mówili; chcemy, by o nas - za nas (sic!) - myśleli; chcemy, by przy nas - z nami - trwali. 
Żeby na chwilę ustać, żeby przestać się bać. Żeby w końcu znów skoczyć w otwartą przestrzeń przypięci mocno liną.
Czy nie tym jesteśmy? Podróżnicy na sznurku.
Czy nie tego szukamy? Wyruszająca nam naprzeciw ludzka istota. 
Czy nie to nas napędza? Wiara wbrew i pomimo.

W tym wszechświecie, gdzie każdy jest słońcem, szukamy swojej ziemi. 

photo: R.Ciok/Stalowa 52


czwartek, 3 października 2013

A życie tu!

Jesień to moja ulubiona pora roku.
Zadziwiają mnie drzewa, które pozbywają się liści w piękny sposób; urządzją im cudowny pogrzeb, odejście w malarskim stylu. Czy to oznacza, że uroda to nadmiar, a mądrość polega na umiejętności rezygnowania w odpowiednim momencie - bo wiesz, że rzeczy wrócą do ciebie, kiedy nadejdzie czas?
Jesień uczy korzystać z dnia, kurczącego się i ciemniejącego coraz szybciej. Zjedz niespiesznie śniadanie, wypij kawę. Pamiętaj o ciepłym szaliku i rękawiczkach. Wyjdź w rzeźkie przedpołudnie i nie cenzuruj myśli.

Wzruszenie dociera do mnie w najdziwniejszych momentach. Ten chłopak taki blady i patrzy oczyma rosyjskiego bojara, dziewczyna ma rembrandtowskie włosy, przez chwilę poczułam się jak młodsza siostra i plotłam warkocze, chleb się udał i został wchłonięty jeszcze ciepły, biegnę i czuję uczące się wysiłku serce - trochę zdziwione zmianą przyzwyczajeń, ale to ja tu rządzę.

Drzwi do wszechrzeczy wystarczy namalować.

do siebie

wejdź
tu
dzieje się najwięcej

na mojej Pradze, kjl

wtorek, 1 października 2013

Trasa dwa mosty

Na tych mostach spotykam samą siebie. Obserwuję, jak zmieniam chód w tan, bieg w galop, kiwanie się z losem o piłkę w pląs. Wisła rzadko zawodzi - widok drugiego brzegu z domu również. Niebo układa się w szerokie wstążki, róż, błekit, granat - nie mogę się wtedy, patrząc na nie, smucić. Zapominam. Kamienice na Stalowej dały znów się poznać, nieodkrytymi gzymsami, nowymi ikonami i rysunkami. Staram się zachowywać w głowie te pochwycone w biegu adresy, żeby wrócić z lustrzanką. Słucham siebie - teraz mam niepowtarzalną okazję naprawdę coś usłyszeć. 
Nie zostawiam wielu rzeczy za sobą, raczej tworzę dla nich nowe komnaty - rozrastam się, jak kingowski Rose Red...niejedno morderstwo miało tu miejsce, ktoś się zgubił, kogoś wypluło w zupełnie innym skrzydle...może to jest właśnie triumf nawiedzanego domu - obrasta sobą bolące miejsca. 
Powoli kończą się chude lata. Jeszcze momencik. 

photo: M.R.