wtorek, 6 września 2011

Stalowy Jeż

Czytaliśmy te same baśnie? Ta jest niezwykła. Przeszywa mnie dreszcz, kiedy zaglądam do nadwątlonej czasem książki, gdzie pośród zwojów drutu z miedzi, siedzi Magik i pilnuje Stalowego Jeża. 


***



Nie śpię
Roję rojne mary, we śnie
stępia się, co myśli głowa.
Moja głowa jest stalowa.
Tak jak Jeż (me alter ego),
Który zniknął dnia pewnego,  
Wytrąciwszy swe okowy
Z rąk Magika. Rudopłowy
(kolor miedzi, kolor krwisty)
W zwojach leży wąż plamisty.
Buty z węża mam nazute,
(Znaczą mądrość, znoszą trwogę)
Nogi w węża mam obute
Nimi depczę nową drogę.

Teraz idę.
Co raz nogi swoje trącam,
Ścieżkę gubię, myśli zmącam
Tym, co po mojej stronie lewej
Lśni odbitym światłem chciwym.
Blaskiem karmi się trytony.
Lgną do studzien, ich ogony
Zwinne chluszczą w wód odmęcie.
Jak na diablim instrumencie,
Grają łuski ich przejrzałe.
Drga im skóra. Pośniedziałe
blachy z srebra, złote, z miedzi -
Chrzęstem głowa się ma biedzi.
Przyciąganiem magnesowym,
Lotem szybkim, śnieniem nowym,
Góra oręż mój rozpędza
W stronę zbocza. Chłód oręża
Koi to, co rozpalone
I przyciąga w prawą stronę.
Nie śpię,
Roję rojne mary, we śnie
Stępia się, co myśli głowa.
Moja głowa jest stalowa.




Tu w wersji do poczytania. TEKST oryginalnej baśni Jana Brzechwy, coraz mniej sądzę, że dla dzieci.


Tu w wersji do wysłuchania w mojej skromnej interpretacji:




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz