czwartek, 22 września 2011

Pamiętnik otwierany - 2002 (?)

Raz na sto lat wchodzę do pokoju, który był mój. "Pusty pokój", o którym nawet jest piosenka, zawiera dziwnie pachnącą szufladę. Składowisko papierów, skrawków, fragmentów i mniejszych całości. Raz na sto lat wchodzę do pokoju, siadam przed szufladą po turecku i pochylam się nad tą mozaiką. Czytam kolejny raz wszystko, co tam znajdę. Jest to odległe, a zarazem znajome. Moje, a jednak już nie tą samą "mną" opatrzone. 
Dwa "haikowe" wiersze na końcu - dzisiaj miałam przed oczami "Bursztynowego ptaszka" Miłosza, ten klimat. 
Take your time, relax, open the bottle... sip.






"Pamiętnik otwierany"

spadły na mnie
deszcze kilku lat
wyrzucone z kalejdoskopu
koraliki bez wyrazu
drobne aluzje
imiona i daty
wysypane, jak susz
z zielnika

jedyny świadek
agonii i wzlotów
rozpoczął monolog


"wieczorne pisanie"

uciekłam
przenocować
na stercie papierów
i plamie atramentu

wracam późno
jak zwykle
                            - K.


"Idol"

bezmyślnie
samoistnie
wybrałam ciebie
za ikonę
do ołtarzyka porównań

***

słońce świeci zielono
w pryzmacie butelki
uśmiechają się drzewa

***

przecieram oczy
czyjś przelotny widok
spłynął po powiekach

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz