niedziela, 28 grudnia 2014

Z bani

W oparach, odwrotnie, niż w zwierciadle, nagle jasność.

Od dwunastu lat z jedną kobietą. A co będzie zmieniał. Jest w porządku. Nawet jeździ, ale mogłaby się poduczyć. Co będzie zmieniał, wie pan. Na wczasy na narty jeździmy do Juniora.

Ciekawe, co ona na to. Ciekawe, czy w tym samym tonie: a, chłop jest, dobry, co będę zmieniać. Pieniądze do domu znosi, mógłby czasem po sobie do zmywarki włożyć. Nie nauczył się, a nie szkodzi, wie pani, trudno.

Jakoś mi tak nieśmiesznie z tym.

Drugi się prężył, chodził w tę i z powrotem, jak pies po klatce. Klatkę miał niczego sobie. Nikłe światło łamało się łagodnie na wzniesieniach.

Reszta cisza. Oddychać ciężko, choć warto podsłuchać. Przez moment znów zapragnęłam być mężczyzną. Nagiemu wolno przeparadować, bo przecież w saunie należy. Jakbym się wyłożyła na ławeczce jak rozgwiazda, to by mi pierwszy tatuś jakichś dzieci zwrócił uwagę. Krępująco.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz