sobota, 30 listopada 2013

festiwal dużego formatu

Spotkania ze sztuką i poezją same w sobie bywają mało sexy.
Ale już sytuacje, zderzenia osób obecnych na nich - tak.
Dlatego je lubię i cieszę się z tych literackich imprez, bo pobudzają i inspirują.

Jak zawsze, Grupe Literyczną Na Krechę, ogarnęła Łucja :) Piącha, Zdzisiek i Lara :)







Festiwal miał hasło: LUSTRA, więc zdecydowałam się na poniższe zestawienie wierszy, które o zwierciadłach, lustrach wprost lub metaforycznie - zbiór już publikowany.

***

moje ciało
bez kiczowatej nawet zasłony
rozebrane do naga
włazi krzywo w lustro
każde lustro -
życzy sobie dużo szczęścia
w nagości

***

Czy to lustro jest czy tafla
przeciętego wzdłuż jeziora
nieprzeciętną regularność
nosi ran do wyleczenia

Nie pamiętam, kiedy wstaję,
co zamknęło dzień poprzedni
gniew, mijanie znaczeń, rozpad
chleb szarawy i powszedni

Tchu wziętego w płuca brak -
nie wcześniej, niż powinno
wynurzenie z niezwykłości
tworzy wartość nową, inną

Nie zostanę w jednym miejscu
nazbyt długo, możesz ze mną
wyspy płodzić wulkaniczne
w tym równaniu z jedną zmienną

Klucz do bramy, do pokoju daję
- wizjer w kształcie teleskopu
do badania ciał astralnych
zimna blaszka stetoskopu

Czy to lustro jest czy tafla
przeciętego wzdłuż jeziora
ponad wodą czas zatrzymać
nasza, nie Demiurga rola.

"Bez światłocienia"

znikasz ze swoich trzech wymiarów
w płaską jak deska fotografię
nie mogę zrobić kopiuj wklej
byś znów się pojawiła

zostały setki płaskich zdjęć
lecz brak już światłocienia
co byłby w stanie ciebie objąć

gdzie teraz jesteś
tylko blask
oślepia i przewierca
moje wyobrażenia

"starsza"

powoli będę tracić ciebie
schowasz się za lustro
w książkę, w zamknięte wieko od pianina
powisisz ładnie w ramce
poleżysz w albumie

a wszystko to

horyzontalnie
w pozycji trudnej do działania

powoli niezachwiane prawa
nie będą mogły ciebie dotknąć
ulegnie tobie grawitacja
prawo do zmarszczek
i nie doświadczysz końca świata
i lęk przez sen o jedno z dzieci
już nigdy ciebie nie obudzi

a widzisz, być może ja
dożyję osteoporozy, VII RP, ślepego zaułka
i będę stara
stara stara
starsza od ciebie
po raz pierwszy


***

Przecieram ręką zimną taflę
zostaje smuga ciepła z dłoni
mgła skrapla się
tężeje
układa w labirynty
zamarza.

Po tafli
ciężkiej i długiej
jak noc
niezaspokojonych modlitw
tnie brzytwa myśli.

Przykładam do policzka
ciągnę
ciągnę
ciągnę.

To moja twarz
tylko moja twarz
w największym nawet zwierciadle.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz