niedziela, 18 sierpnia 2013

O czym mówić

Zastanawiam się, o czym nie mówię na głos. O czym mówię "zamiast". 

O tym, że o nim nawet nie pamiętam, a o innym wciąż myślę.
O tym, że mam jedno dziecko, ale więcej już nie chcę. 
O tym, że obudziłam się w życiu o parę lat za późno i dopiero zaczynam dorastać. Zaczynam zaczynać.
O tym, że widzę swoją małość. 
O tym, że pomimo tego (dlatego?) są osoby, które są ze mną zaskakująco bardzo "na tak". 
O tym, że kieruje mną naiwna wiara, że jest i będzie tylko dobrze. Nawet jak jest źle.
O tym, że odczuwam brak i szukam tej dziury w nawet niecałym, żeby nazwać. 
O tym, że nie umiem mieć w d***, a tak bardzo bym czasem chciała.
O Muzyce. Boję się. 

Zamiast tego mówię:
ciało, obiad, kupić, zmęczona, praca.

Gdzie są słowa ostre i prawdziwe? 
Dokonuję selekcji - wewnątrz zamykam trudne kwestie, bo jeszcze zobaczę, jaka jest prawda i okaże się, że znów jest pod górkę. 
Gdzie są idee?
Utkwiły w kisielu z towarzyskich spotkań i mieszczańskim hedonizmie. 
Nasączona nimi gąbka tkwi w moich ustach - dlatego do uszu tych na zewnątrz dochodzą tylko pomruki, zamiast  przesiąkniętych nimi pełnych zdań. Mogę ją ściskać zębami, jedyne, co osiągam, to mały kwaśny łyk przełykany nienaturalnie na otwartych szczękach i parę kropel kapiących po brodzie, które wsiąkają w ubranie. I nawet nie ma przebudzenia, jakby ten ocet zwietrzał, nie spełniając żadnego z zadań. 
Zostawia mnie bez koloru, bez smaku.

"Gdyby była wojna,
byłabym spokojna"






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz