piątek, 5 października 2012

Prezenty od M.

***

to jest polska złota jesień, mówisz zadziwiony,
że mama miała rację
to szczere złoto
dajesz mi chłodną łuskę podniesioną z chodnika
będę ją nieść aż do schodów
potem schowam w kieszeni płaszcza

w autobusie przesuwasz plecak
bo chcesz być bliżej mnie
twoje włosy są jak końska grzywa
wciskasz się pod moja brodę spocony, zgrzany
jak było?
dobrze
a co jadłeś na obiad?
nie pamiętam

śmieję się z tego - to oczywiste


 ***

zapach liści na posadzce taki sam, jak rok temu
moje buty błyszczą, jak kasztany, wygodna łupina
zdaję sobie sprawę -
jestem marksistką
nie chcę, żeby było prosto i od końca
muszę przeżyć tę jesień jeszcze raz
muszę odczuć każdy podmuch wiatru,
który staje się ostrzejszy, a w grudniu
ustąpi miejsca wilgotnej zawierusze
muszę przemarznąć do kości,
zachorować i wyleczyć się naturalnymi sposobami
muszę poczuć głód
i sama się nakarmić



   


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz