Zaczynam, tradycyjnie, romansowo. Pierwszy dalej bardzo mi się podoba.
***
piszemy nowy Krzyż
gdzie skosy są sykstyńskie
linie z kaplicy Lascaux
pion
zwija się w spężynę
poziom
układa w labirynt
przy tym pisaniu
wyrywamy sobie pędzle
jak miecze
bajkowo zmieniane to w kij to w węża
niech nikt nie wygrywa
niech uśnie całunem zierzch
i pogodzi
miód z metalem
wobec siebie
nosimy barwne przydomki
rodem z lasu
rodem z nieba
myślę sobie, że już czas
na zmianę
albo chociaż na dopełnienie
nazwijmy się
Tajfunem na Wiatraki
lub Wichrem na Dęby
w tym krajobrazie
gdzie wszystko jest
angielską pogodą
***
moja undulo
moja falo
moja nimfo
jak gwiazdy na niebie
jak księżyc mocno świecisz
początki
***
tyle razy
wgryzałam się
we własny ból
takie momenty mnożą się i dzielą
minęło ich minęło
a jeszcze ani jednej nocy
nie przepłakaliśmy oboje
za psem
za Utopią
za wszystkie skarby świata
daj mi
taką noc
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz