Będą tu, wszak to również poezja z dodatkowym walorem w postaci hipnotyzującej oprawy muzycznej.
Voila!
PS. Nowości, nadchodzące koncerty na naszej stronie myspace.com/lewinskaaffair oraz na fanpage FB. Kanał na YouTube: Lewinska Affair
"Wyprawa"
Stałego lądu nie ma
I nigdy nie było.
Wyspę szczęścia – Atlantydę
Pokrył szlam.
Jestem ja i moje przeżywanie
Dalekie strony, gdzie
Zabieram swoje ciało.
Nie trzyma mnie tu nic,
Swobodne dryfowanie.
Otwarta przestrzeń dnia,
Który wcześnie wstaje
Urwałam się na chwilę
Grawitacji ze smyczy.
Nadęty balon,
Co ciągnął mnie za sobą,
Głośno syczy.
Z tej podróży się nie wraca
Takim samym.
I nie pozna mnie, czy
wróg, czy swój.
Smukła łódź nazywa się „desire”
Przepływa cmentarzem starych prawd.
Ślady słów i rąk – naznaczanie.
Patrz na mnie pod światło,
"Listen, my friend"
It is
raining one more time
So is my
day passing by
It is
raining down my hair
I feel so
cold in empty air
And you
don’t know, what to say
You need
time, I understand
There’s no
use is pointing out
Who was to
blame, who was to fault.
He’s not
the first one I’ve hurt
Don’t ask
why, I’m also scared.
Noone’n
imagine, how lonely can be
The person
you are looking at, me.
"Czy
wiesz"
Czy wiesz
Deszcz odbiciem na bębenku
W moim ciele tworzy dźwięki
Listy długo dojrzewają
Lub zielone toczą słowa
Na biurku.
Czy wiesz
Miękkie jutro tylko znajdę
W rękach ludzi wyciągniętych
Nocą ptaki mi nad głową
Nie deszcz zsyłają, błądząc
Nocą śpiewam.
Czy wiesz
Ogniwkami łez, jak srebrem
Ozdobiłam dni dziesiątki
Zatopiły czcionki książek
Łona ciepłe, własne dłonie
Telefony
Telefony
"Pusty pokój"
W tylko mojej przestrzeni
Postawię mało sprzętów
Niewiele będzie dodawać
Uroku temu miejscu
W uszach zadzwoni cisza
Mokrą głowę oprę o ścianę
Popatrzę błogo nocą sławiąc
Ciche skrzydła muchy przy lampie
W środku białej wieży
Postawię trójnóg, jak Pytia
Przepowiem przyszłość biedronce
Co wleci wpółprzymkniętym oknem
W przestronnych wierszach
Obsadzę tymianek i bazylię
Powoli będę podlewać
Niech rosną, a ja im powiem dobranoc.
Wpadnie kanarkowe światło
Zawiśnie lekko pod sufitem
Rozhuśtam się z nim niewinnie
Winem wytrawnym w kieliszku
Wpuszczę muzykę uchem
Wypełnię ściany harmonią
Zostawię za drzwiami chimery
Zatańczę boso i nago
W tylko mojej przestrzeni
Słucham, co mówi szósty zmysł
Myśli spacerują powoli
Naprzód, dookoła, wstecz
W łukach łagodnych i skosach
Naczynie na ciało i duszę
Niezmieszane, niezmącone
Kołysaniem kołysaniem
"Second
side of the moon"
Walking
long at windy nights
Keeping
eyes wide opened
Stepping in
the little oceans
Where
reflects the light of hope.
There you
can find me
Calling up
to the moon
I make my
confession
She’s the
one to understand.
Maybe we
will meet someday
On the one
of my dark routes
Maybe we
could fly over
Lonely
isles, lonely times
And turn
our faces
To the
second side of the moon
Just turn
our faces
To the
second side of the moon
Dawn would
catch us on the sidewalk
With the
contraband of thoughts
Covered by
the cloth of diamonds
We’re
invisible in the crowd
So
freedom’s found
Laying in
our hands
Till the
midnight hours
Rill the
immortal dance of death
Maybe you
will see someday
Spectral
faces in the lake
Maybe one
of the diamonds
Night will
put in your hair
And the
unexpected voice
Of the
second side of the moon
Deep in
your heart – voice
Of the
second side of the moon.
"Cierpko"
Warkocz włosów twych
Oplótł ręce mi
Nienachlanie.
Kontur w świetle świec
Chyli lekko się
Nieuchwytny.
Na stole wino sauvignon
Ma cierpkiej bieli smak
Mam w ustach wino sauvignon
Wytrawnych słów mi brak
Nocy śliski gad
Patrzy na nas tak
Przenikliwie
Oswaja senny lęk
W nogach zwinął się
Półprzejrzysty.
Białego wina sauvignion
Ostatnie krople sączą się
W tym białym winie sauvignion
Zastygnąć bardzo chcę
Pod oknami tkwię
Wciągam nikły ślad
Niewidzialny
Mieszkasz blisko tu
W głowie pył i kurz
Niezmywalny
Nie każ więcej mi
Czekać, tęsknić, śnić
Niespokojnie
Przechodzę dalej by
Pochłonął wieczór mnie
Nieodwracalnie
Brakuje wina sauvignon
W pustych kieliszkach cierpka woń
Tak jak to wino sauvignon
Kończę
"Mr.
Jones"
I’m
somewhere else
sitting
next to you
I won’t say
a thing
I don’t
need to
You look so
tired
your
brilliant tongue
doesn’t
shine
Oh, Mr.
Jones.
Don’t tell
me what
your gaping
soul
wants from
me
wants from
me
Don’t let
me in
your crazy
fairytale
Don’t take
me in
Don’t take
me in
If it was
only you
and me
If you were
free as I
can be
The road
led nowhere
And you
knew it
Just a
short stop
Between the
lines
Every love
is a journey
But we
never loved, never loved
My compass
is set afar
Can’t stop
it, Mr. Jones
That’s not
the end
I love my
body
Will you look?
"Masz mnie"
Masz mnie/ na talerzu
Masz mnie/ tutaj leżę
Masz/ i co zrobisz ze mną teraz?
Jeszcze/ nie wiem co się stanie
Wreszcie/ na śniadanie
Zjem/ coś innego niż cię
Resztki mężczyzny w organizmie
Wyrzucam z siebie dietą cud
Czekam, aż w końcu się zabliźnię
Campari, wino, lodu ciut
Ręcznie/ się odprężam
Pędzę/ cię odpędzam
Sina/ sina dal mnie mami
Masz mnie/ dżin w butelce
Masz/ kradnie moje serce
Masz/ a masz w twarz
Czarami w trzech kolorach trunku
Odprawiam widok Twój i śmiech
Zwierciadlanego wizerunku
Rozmyta tafla chwieje się
Opuszczam tron w barowej sali
Kiwnięciem żegnam ludu tłum
Szczęk bramy budzi nocne mary
Nie zaznam ukojenia snu
"Don’t you ever fall in love with me"
I don’t need your lips to say my name
I don’t need your arms to bind my waist
That I belong to you I’m eager not to hear
Don’t you ever fall in love with me
For funny things like this
I am too big, you know
I walk where shoes of suede
Are leading my blue soul
You want to take me up
Just into seventh heaven
You want to walk me down
The aisle and stay together
But…
I don’t need your lips to say my name...
You want to split our bills
And take my doggy for a walk
Dear me, I think it is bliss
If we sip a cup of tea and talk
I want to leave my house
At night and paint the town red
So don’t wait, my “to-be” spouse,
I am so far ahead.
And remember…
I don’t need your lips to say my name...
“Love, she will guide us, long live the queen!”
The newlyweds think, when bells a’ring
But then you see a shooting scene:
“Husband killed wife” at CC TV
I don’t need your lips to say my name...
"Sól i pieprz"
Czego nam brakuje, by powiedzieć
"Już niczego nam nie brakuje"
Musisz zamknąć oczy, wtedy
Widać lepiej.
Biorę tylko to z twych dłoni,
Co mi z dłoni zechcesz dać
Muszę zamknąć oczy, wtedy
Widzę lepiej.
Sól i pieprz
Dodaję do życia
Smakuje lepiej
Sól i pieprz
Mieszam z wódką
Smakuje lepiej
Pomiędzy dziś i jutro rośnie paranoja
Paranormalne stany, niestabilne sny
Dlatego zamykam oczy, wtedy
Widzę lepiej.
Zabieram tylko to z twych dłoni
Co mi zechcesz z dłoni dać
Otwórz oczy
To ja, to ja
Sól i pieprz Dodaję do życia Smakuje lepiej Sól i pieprz Mieszam z wódką Smakuje lepiej
"Śniadanie u Tiffaniego" Zapraszam Cię na śniadanie u Tiffaniego, w ręku bułka z kruszonką i kawa. Stanę na środku chodnika i szeptem zostawię w Twoim uchu parę słów. Schowana w czarnym płaszczu sukienka obejmie mnie zamiast Twych rąk, kiedy odejdziesz, a ja zostanę, kiedy odejdę, a Ty zostaniesz. Pociągi podmiejskie zbierają z peronu powyciąganych ludzi z łóżek, jak kawki. W kierunku znanym tylko miejscowym, jesienna podróż. Pusta aleja serce parku rozdziela, samotna ścieżka bez latarni gaśnie. Odgłosy miasta zamiast Ciebie szepczą mi do ucha parę słów. Przymyka oko wronom wieczór co usiadł rojem pośród drzew i śni. Stąd niedaleko jest na peron, jest niedaleko do Twych rąk. Pociągi podmiejskie zbierają do domów ludzi dniem wymiecionych, jak kawki. W kierunku poznanym tylko nielicznym jesienna podróż.
"Inimical" NEW
Hanging out with you, Mister
Is a little bit more sinister
Can't go now the way I want
Neither go back, nor check the front.
You leave me and do your thing
Don't know your address, don't know your kin
It's easy for me to get unhinged
Waiting and hoping for you to unhitch.
I call it... Inimical Inimical Inimical
I've heard the last post (which is!) three times
Pulled dead bodies out, never thought twice
You like to leave, the door’s shut wide
Telling me: "Hang on, I'll just take a ride,
Take care of my frontier, the overseas lands
That I sometimes strand, keeping clean hands."
Well, Mister, the green colour of my booze
Is barely working, it is no use.
I call it... Hysterical Hysterical Hysterical
Maybe you know, I can't fight myself
Even in pain, mule-worked to death
Still seek the good, with head held high
Smile on my face, the foxy style,
Pretending, yes, pretending not well
That I don't care (it rings a bell!)
One of my tears costs more you can pay
Nevertheless, I'm here to stay
I call it love
inimical hysterical mythical
* special thanks to Piotr Łuba for language advice
Tangoweź za rękęweź do tańcaweź mnie w życieniech mi sercenie przymarzado podszewkizróbmy krok w przódjak Bóg każenależycieze mną, wiesz, żenie zabawanie przelewkiBędziesz chciała
ja to wiemswoje życie komuś dać i zbuduje ci ten ktoś bezpieczną przystań Będziesz chciała by ten ktoś całym sobą cię wypełnił i tym kimś, słuchaj słów, nie będę japod chmuramijest dla dwojgamiejsca dosyćmożna tonąćw srebrze jeziorbez pamięciwiesz, nie lubięwersem smętnymo nic prosićwolę sobąpo horyzontcię wypełnićPytasz, czy jestem ćmą co leci wprost do światła Czy wiem, gdzie chcę zatrzymać znużony drogą cień Pytasz, czy znam blask portowych latarni Czy przyciąga mnie ich ciepło bezpieczna przystań
jak zwierciadłopo gościńcuobnoszonew którym jasnesłońc promienierosną w siłępostaw siebienaprzeciw mniew drogi pylepostaw siebienaprzeciw mnieczy aż tyle?Będę chciałaNie będziesz Ty.
Ja to wiem
Swoje życie komuś dać
I zbuduje mi ten ktoś
Bezpieczna przystań
Będę chciała
By ten ktoś
Całym sobą mnie wypełnił
I tym kimś, słuchaj słów,
"Słodko"
Pan mi poezję czyta,
pan jest artysta.
Pan kąpie mi nogi w balii,
wyciera do czysta.
Pan nosi nade mną parasol,
myje talerze.
Kocha, szanuje i pieści
metafizyczne zwierzę.
Tak słodko, słodko smakuje
Kolacja pod znakiem Raka,
Cukier, miód, czekolada -
Jeśli konsumpcja,
to tylko taka.
Pan mi nieba przychyla (prawie)
i łoże ściele.
Pan szuka gwiazdy porannej
na moim ciele.
Pan kąpie mi nogi w balii,
wyciera do czysta.
Pan nosi nade mną parasol,
myje talerze.
Kocha, szanuje i pieści
metafizyczne zwierzę.
Tak słodko, słodko smakuje
Kolacja pod znakiem Raka,
Cukier, miód, czekolada -
Jeśli konsumpcja,
to tylko taka.
Pan mi nieba przychyla (prawie)
i łoże ściele.
Pan szuka gwiazdy porannej
na moim ciele.
Pan zna moje małe pragnienia,
pan za nie płaci,
Przy żonie (mówią) faktycznie
szybciej się można wzbogacić.
Tak słodko, słodko smakuje
pan za nie płaci,
Przy żonie (mówią) faktycznie
szybciej się można wzbogacić.
Tak słodko, słodko smakuje
Kolacja pod znakiem Raka,
Cukier, miód, czekolada -
Jeśli konsumpcja,
to tylko taka.
Pan na romantyzm mnie chwyta,
pan lubi umierać.
Przez uszy gwałt mi zadaje
cytat z Boudelaire'a.
Pan mości starannie mą celę,
ma różne zalety
Pan, niestety, nie umie należeć
do jednej tylko kobiety.
Tak gorzko, gorzko smakuje
Kolacja pod znakiem Raka.
Piołun w drinku z grapefruitem
Jeśli konsumpcja
to tylko taka.
Pan na romantyzm mnie chwyta,
pan lubi umierać.
Przez uszy gwałt mi zadaje
cytat z Boudelaire'a.
Pan mości starannie mą celę,
ma różne zalety
Pan, niestety, nie umie należeć
do jednej tylko kobiety.
Tak gorzko, gorzko smakuje
Kolacja pod znakiem Raka.
Piołun w drinku z grapefruitem
Jeśli konsumpcja
to tylko taka.
"Na kolanach"
Zacieram ślady na podłodze
Gdzie leżał ciężar naszych ciał
Omiatam wzrokiem miejsca, co znają
Ich ciepło, ich ogień, ich żar
Ref:
Na kolanach, ze ścierą, przywieram
Na kolanach, i mokry jest ślad
Na kolanach, nie opieram się teraz
Lepkim cieniom nie uciekam z łap
Pastuję rysy wydrapane do krwi
Masuję mięśnie wygniecionych poduch
Powietrza łaknę, tak, powietrza brak mi
W korytarzu wspomnień stoi gęsty zaduch
Ref:
Na kolanach...
Nie - porządna, ciebie żądam
Nie - skalana, chcę się słaniać
Nie - porządna, ciebie żądam
Nie - skalana, chcę się słaniać
Nie - porządna, ciebie żądam
Nie - skalana, chcę się słaniać
Zacieram ślady na podłodze
Gdzie leżał ciężar naszych ciał
Omiatam wzrokiem miejsca, co znają
Ich ciepło, ich ogień, ich żar
Ref:
Na kolanach, ze ścierą, przywieram
Na kolanach, i mokry jest ślad
Na kolanach, nie opieram się teraz
Lepkim cieniom nie uciekam z łap
Pastuję rysy wydrapane do krwi
Masuję mięśnie wygniecionych poduch
Powietrza łaknę, tak, powietrza brak mi
W korytarzu wspomnień stoi gęsty zaduch
Ref:
Na kolanach...
Nie - porządna, ciebie żądam
Nie - skalana, chcę się słaniać
Nie - porządna, ciebie żądam
Nie - skalana, chcę się słaniać
Nie - porządna, ciebie żądam
Nie - skalana, chcę się słaniać
"Zatrzymaj mnie" w każdej komórce drży supernova odpływa znów od ciała głowa nie prześpię nocy, doczekam świtu ciąży mi moja lekkość bytu mrowią mi dłonie, jeży się skóra gonitwa myśli, doznań wichura żyły pulsują, lecz nie ma mnie tu ciąży mimoja lekkość bytu oddech skrócony, krok przyspieszony w odwiecznej walce zaciskam palce padam ofiarą wciąż niedosytu ciąży mi moja lekkość bytu zatrzymaj mnie chcę poznać życie jakim jest przemyśleć gest usłyszeć szept zatrzymaj, zatrzymaj mnie
"Tu..."
Przechodzę taśmą zgrzebnych ulic
Wyraźny mają smak i kolor
Nie trzymać w sobie łez, nie tłumić
Pozwala mi ten praski polor
Pies czarny znajdzie do mnie drogę
Lecz tropy zmyli swe nieszczęście
Osuwam się miękko na podłogę
Zamykam oczy, otwieram pięści
Kołysze mnie tramwaj nocnej linii
I stukot kół odmierza jego bieg
Usypiam już i głowa mi się chyli
Na moście wrośniętym w prawy brzeg
Trójkąt bermudzki trzech alei
Co bierze w zastaw drżące ciało
Świtaniem nagim odpowiedź da mi
Czy rzeczy były, czy się zdawało
Dom jest mą twierdzą, ty, który wchodzisz
Widzisz przez okno świątyni zarys
Nad innych bogów wynoszę chaos
Z niego powstaję, z niego się rodzę
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz