moje ciało
w cykadowej pończosze
nieodporne na dotyk
oddaje stąpaniem gwiazdy
wijącej się od stóp po kark
mlaśnięciem wyobraźni
po czekoladowym deserze
i czerwonym pragnieniem
wiatronośny zew
z głębi lasu
***
i mówiąc
prysznic woda strumień
moje ciało
tylko zmysł
zwierzęcy instynkt
który nic nie wie o swoim istnieniu
tylko nęci
spina mięśnie łydek
widzę się pod powiekami
i delikatnie przesuwam rekę
w dół
i myśląc
już tylko czuję
***
światło pada na twarz
na piersi w czarnym topie
kolejnym zamyślonym ruchem
podnoszę do ust
cząstkę pomarańczy
czytam Ci prozę najwyższych lotów
literaturę piękną
jest interesująca tragiczna w sam raz
na każdą intelektualną okazję
na podłodze
na dywanie i na podłodze
mieszają się krople soku
padające słowa w świetle lampy
upada kolejny mit
o ujarzmianej namiętności
***
stoję ubrana naga
po kąpieli
przed lustrem i patrzę po sobie
w twarz mokre włosy
z drugim lustrem do pary
patrzę na siebie od strony ulicy
z boku
jest to widok zadowalający
mam lepszy prawy profil
ściągam łopatki
ciało
nigdzie bez siebie nie pójdę
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz