W 2000 roku miałam 15 lat. Pierwsze miłości, rozczarowania, "Weltschmerz", poszukiwanie własnego "ja", rozpacz wywołana starciem z rzeczywistością. Moim głównym zajęciem wieczornym było przesiadywanie przed ekranem komputera i wciskanie literek na klawiaturze. Za oknem niewielkiej kawalerki moich rodziców świeciła jedna latarnia, widok wyznaczał trójkąt barierek i skwer. Pierwsza klasa liceum. Czytałam sporo poezji, robiłam własne antologie. Patrząc z perspektywy czasu, widzę, ile zmian zaszło w formie zapisu, nie wspominając o treści. Podzielmy to, co wybrane z tego okresu na części...
I
Bo życie jest ciężkie...
"Fraszka na życie skomplikowane"
Trudzi się człowiek
Wymyśla frazesy
Przychodzi uczucie
I wywraca świat
Jak starą podszewkę
Na lewą stronę
"Teatr mundi"
Zmieniają się deski teatru
Kręci dekoracja wnętrz
Przybywa nowych statystów
I scenariusz zmienia swą treść
Tylko ja wciąż krzątam się
Pośród sceny komedii, dramatów
Tylko moja twarz wygląda z lustra
Choć warstwy masek prawie przywarły
Reżyser to tu, to tam
Spuszcza z niebios anioła srebrnego
On ratuje tych nieszczęśników
I wraca za kulisy z krzywą aureolą
Tylko moje diabły i anioły
Jednakowo ciągną w przeciwne strony
Tylko ja ich nie ukrywam
I kołyszę obu na nodze
***
To co dzisiaj
Stoi górą w poprzek
Ubierze nazajutrz
Naparstek
W nim utonie
***
Dopóki diabelski młyn
Przestawia mi wizję świata
Dotąd także i ty
Wisieć będziesz głową w dół
***
Z tego, co jest
Drżeniem fatamorgany
Pustynia spełnia marzenia
Ludziom w łachmanach
"Zapomnieć"
Liczbą kolejną
(Bo odliczam godziny)
Liczba skłonów wierzby
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz