***
to nie twoja liga i
nie podadzą ci
ich boisko równiej wznosi
zieleńszą nawet jesienią trawę
nie liczą się próby i asysty
nie strzelasz, nie istniejesz
na żadnej liście
Stałam w długiej kolejce razem z dziesiątkiem rodziców dzieci rocznik 2004 - wszyscy z nadzieją, że to ICH syn czy córka (bo zdarzały się), zasilą szeregi dzielnej - do boju - Legii juniorów.
Włosy na gumie kreatywnej układały się chłopcom na wzór fryzur ich piłkarskich idoli. Kochano Milano, korki wyły w niebiosa całą tą swoją jaskrawością, ojcowie wymieniali się wynikami meczy, które pewnie oglądają z trybun wykupionych w sektorach VIP na Cyfra+.
Stałam tam i czułam lęk. To już? Już powiedzą im, że nadają się lub nie? W kogo warto inwestować, a kto strzelił samobója przychodząc w niepasującym stroju?
Wolałam nie patrzeć.
***
eksperyment ze słoikiem wykazał
że płomień
żywi się tlenem
i wsysa w przestrzeń pomiędzy cząstkami
dowolną płynną substancję
po czym
dusi się
zachłanny
Przyroda nie znosi próżni. To jakiś imperatyw - z zamkniętymi oczami wypełnia pustkę, czasem byle czym, czasem własnymi wydzielinami, czymkolwiek, co jej podetkać. Jest jak otwarte, obrzmiałe usta, które znają tylko jeden, najpierwotniejszy gest - i ssą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz